poniedziałek, 29 listopada 2010

Elektryczność ciała ludzkiego a choroby...


Na początek podstawowe definicje:

Elektryczność (z gr.) to zdolność określonych cząstek subatomowych (na przykład elektronów i protonów) do wiązania się z polem elektromagnetycznym i istnieniem między nimi sił przyciągających i odpychających. Elektryczność daje energię jednej z czterech podstawowych sił natury i jest własnością magazynowania energii przez materię. W tym znaczeniu "ładunek elektryczny", "wartość ładunku" i "ilość elektryczności" mogą być używane zamiennie.

Energia gr. ενεργεια (energeia) – skalarna wielkość fizyczna charakteryzująca stan układu fizycznego (materii)[1][2] jako jego zdolność do wykonania pracy[3].
Energia występuje w różnych postaciach np: energia kinetyczna, energia sprężystości, energia cieplna, energia jądrowa.
Z punktu widzenia termodynamiki niektóre formy energii są funkcjami stanu i potencjałami termodynamicznymi[4]. Energia i jej zmiany opisują stan i wzajemne oddziaływania obiektów fizycznych (ciał, pól, cząstek, układów fizycznych)[1][2], przemiany fizyczne i chemiczne oraz wszelkiego rodzaju procesy występujące w przyrodzie[4].

Każdy obiekt na tej planecie, żywy czy martwy , ma elektryczną częstotliwość, którą można dokładnie zmierzyć. Elektryczna częstotliwość jest mierzona za pomocą liczenia występujących, powtarzających się przepływów prądu na sekundę.
Jednostka ta nazywana jest Hertz (Hz) i dla wygody stosowania jest podawany w: kHz, MHz, GHz i TMz. Kiedy odnosimy się do organizmów żywych właściwą jednostką do pomiarów jest MHz, który równa się 106 Hz.

Nasze ciała są promieniującymi maszynami. Wszystko w naszym ciele promieniuje. W rzeczywistości, mózg działa na prąd elektryczny, do naszych uszu dochodzą wibracje, produkujemy dźwięki i ciepło.
Wszyscy mamy wymierne częstotliwości z całego ciała tworzące się na poziomie komórkowym. Naukowcy byli w stanie stworzyć mapę ludzkiej częstotliwości. Badania wykazały, że istnieją różnice w częstościach występujących u zdrowych ludzi, w porównaniu do chorych. Naukowcy nauczyli się, że każda choroba ma inną częstotliwość, która jest zawsze w określonym zakresie. Badania pokazują również, że komórki ludzkie reaguje na bezpośrednie zewnętrzne światło i różne częstotliwości. Najbardziej niesamowite było odkrycie, że chore komórki zareagowały na określone poziomy częstotliwości i zostały wyleczone lub usunięte, podczas gdy w pobliżu zdrowe komórki pozostały nienaruszone.

Odkryto również, że ogólna ludzka częstotliwość zdrowego człowieka jest w zakresie 62-72 MHz i kiedy spadnie do niższego poziomu umożliwia pojawienie się różnych chorób
Kiedy częstotliwość spada, system immunologiczny jest zagrożony. Na przykład, na poziomie 58 MHz, chorobami takimi jak grypa. Na znacznie niższym poziomie (42 mHz) pojawiają się choroby nowotworowe.
Naukowcy prowadzili badania nad częstotliwością różnych stanów chorobowych i doszli do wniosku, iż komórki zainfekowane, chorobowe mają niższą częstotliwość od komórek zdrowych.
Częstotliwość można zmienić w organizmie człowieka przez czynniki zewnętrzne, takie jak pole elektromagnetyczne i inne czynniki środowiskowe.

Źródło:http://percentapolska.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=138&Itemid=125

Teraz tylko trzeba doszukać bibliografie prac naukowych poruszających te problematykę...

niedziela, 7 listopada 2010

Układ nerwowy roślin!?


Zupełnie przez przypadek natrafiłem w sieci na postać Prof. Stanisława Karpińskiego. Naukowiec ten prowadzi od lat badania nad czymś co moglibyśmy określić układem nerwowym roślin. Dokładnie bada przekazywanie informacji z jednej części rośliny do drugiej. Z jego badań wynika, iż np. w przypadku drzewa liście bardziej wystawione na światło (bodziec zewnętrzny) potrafią przekazać informacje do liści znacznie mniej wystawionych na działanie promieni słonecznych...
"Pod koniec lat 90. udało się nam dokonać ważnego odkrycia, którego szczegóły opublikowaliśmy w "Science". Dowiedliśmy, że rośliny reagują na natężenie światła w sposób systemowy. Co to oznacza? Wyobraźmy sobie rosnące drzewo, którego część liści jest wystawiona na słońce, a część w cieniu. Wykazaliśmy, że wszystkie liście kontaktują się ze sobą i te słabiej oświetlone świetnie "wiedzą", że te od słonecznej strony otrzymały porządną dawkę światła. Wiedzą nie tylko, jakie było jego natężenie, ale także, czy jest to poranek, czy zmierzch.
W jaki sposób przenosi się ta informacja?
Początkowo wydawało się nam, że za pośrednictwem tzw. rodników tlenowych i hormonów. Dziś wiemy, że są to również szybkie sygnały elektryczne.
To brzmi tak, jakby rośliny miały system nerwowy.
Bo mają. Inny niż u zwierząt i człowieka, ale jest. A komórki tzw. wiązki okołopochwowej mają pokaźny potencjał elektryczny, prawie jak neurony. Rośliny mają także inny układ znany ze świata zwierząt - odpornościowy. Zajmuję się dziś i jednym, i drugim.
Źródło: http://wyborcza.pl

Jak nietrudno się domyślić badania w tym kierunku będą miały poważne konsekwencje filozoficzno-światopoglądowe dla człowieka....
Poniżej również artykuł w bbc:
Plants 'can think and remember'

sobota, 24 lipca 2010

Co jeszcze nas różni od zwierząt?


Na początek dziękuje Marcinowi za podesłanie linka do interesującego materiału na temat większego zróżnicowania genetycznego pomiędzy człowiekiem a szympansem niż dotąd sądziliśmy. Nie zmienia to chyba jednak faktu, że szympansy wciąż są naszymi najbliższymi (biologicznie) krewnymi...

Dziś chciałem wrzucic krótką notkę na temat interesującego tekstu Hala Herzoga Are Humans The Only Animals That Keep Pets?. Herzog broni w nim tezy, że tylko ludzie podejmują się tak specyficznej czynności jak posiadanie pets (czyli zwierzęcych domowych pupilków). Przyznaje co prawda, że znane są przypadki utrzymywania relacji zażyłości pomiędzy przedstawicielami różnych gatunków, ale praktyczniw w każdym wypadku zjawisko to dotyczyło zwierząt żyjących w środowisku zamkniętym lub na wpół kontrolowanym przez człowieka.

Jak zauważa Raymond Ho, głównym argumentem Herzoga za tym, że tylko ludzie są rzeczywistymi posiadaczami zwierzęcych pupilków jest teza, że tylko ludzie praktykują to posiadanie w swoim naturalnym środowisku. Znane nam przypadki zwierząt posiadających zwięrzecych pupilków (innego gatunku) są zdaniem Herzoga fałszywe ponieważ nie "dzieją sie" w naturalnym środowisku.

Jak dla mnie ta argumentacja jest wątpliwej siły. Przede wszystkim trzeba by się zastanowić nad zdefiniowaniem paru kwestii jak chociażby co rozumiemy pod słowem zwierzęcy pupilek (pets). Jak również nad tym czy środowisko w którym trwa całe życie dany osobnik jest środowiskiem sztucznym czy też właśnie dla niego naturalnym.
Zachęcam do zapoznania się z Źródłem:

http://theprancingpapio.blogspot.com/2010/07/do-animals-keep-pets.html

czwartek, 29 kwietnia 2010

Antropologia kognitywna - darmowe teksty dla początkujących...


W ramach rozgrzewki przed kolejną falą powrotu do blogowania śpieszę powiadomić, że istnieje sobie w Internecie taka zacna strona jak http://www.cognitionandculture.net

Udzielają się na niej takie antropologiczne sławy (dla kogo sławy dla tego sławy :-) jak Dan Sperber, Maurice Bloch czy Pascal Boyer...i mało tego, że istnieje to jeszcze co rusz zaskakuje czytelnika nowym pomysłem na to, że o antropologii można rozmawiać i dzielić się wzajemnie wiedzą...jak się chce.
Uszczypliwy rozmówca doda, nie jak się chce, tylko jak się mieszka we Francji lub Londynie. Cały pomysł strony sfinansowany jest przez grant...ale jak to mówią "chcieć to móc".

Z ciekawych rzeczy, które znajdziemy na stronie jest cykl seminariów video (ostatnie wystąpienie miał Pascal Boyer w planach również Tim Ingold).
Blogi wielu badaczy z kręgu antropologi kognitywnej czy też kognitywistyki antropologizującej.

Dla początkujących zaś jest czytelnia tekstów dostępnych za darmo w formacie pdf podzielona na dwa profile:
1. antropologów początkujących w kognitywistyce.
2.kognitywistów początkujących w antropologii kulturowej

Na prawdę ciekawy wybór tekstów :-)
Wszystko (jak można się domyśleć) w paradygmacie naturalistycznym, ale da się przełknąć :-)
Polecam.

sobota, 20 lutego 2010

Kanibalizm a mit zezwierzęcenia...


Ostatnie odkrycia prymatologów z Max Planc Institute na temat kanibalizmu pośród małp Bonobo wzbudziły wiele kontrowersji. Na temat samego zjawiska "kanibalizmu" obiecuje napisać w przyszłości więcej. W tym poście chciałbym natomiast skupić się na sposobie w jaki cały fenomen kanibalizmu pośród bonobo jest opisywany w mediach i przez samych badaczy również.

Przyczynkiem do dyskusji stało się zaobserwowanie sytuacji w której 2,5 letnie dziecko bonobo dzień po swojej śmierci (która nastąpiła z nieznanych przyczyn) zostało zjedzone przez swoją matkę, starsze rodzeństwo i część społeczności małp bonobo. Gdy tylko sytuacja ta została opisana i opublikowana zaczęły się pierwsze komentarze:
Among apes, such behaviour is extremely rare, only being reported before among orangutans, and never by bonobos, our closest relative alongside chimps.

Nazywano to wydarzenie wyjątkowym gdyż takie zachowania są przecież rzadkie pośród naczelnych (osobiście skłaniam się raczej w kierunku interpretacji, że nie tyle są rzadkie co stosunkowo rzadko były zaobserwowane w niewoli bądź pośród badanych społeczności małp), wcześniej zdarzały się pośród orangutanów (w końcu orangutany są bardziej zwierzęce) ale nigdy małp bonobo czy szympansów (w końcu to nasi najbliżsi krewni).
Pojawił się problem co z tym fantem zrobić ponieważ do niedawna bonobo były postrzegane jako "pokojowe" małpy skłonne raczej do niczym nie skrępowanej miłości niż aktów tak...no własnie...drastycznych(?) jak kanibalizm!
But it does further challenge a widely perceived notion that bonobos are an especially "peaceful" ape species.

Dla mnie w tej dyskusji ciekawe jest z czym kojarzony jest kanibalizm, albo raczej wobec czego przeciwstawiany . Bonobo uznawane były za pokojowe dlatego tak razi akt kanibalizmu pośród nich zaobserowany. Zatem wynika z tego dyskursu, że kanibalizm jest agresywny, nie służy zaciesnianiu więzi, rekompensatom straty - raczej unaocznia coś strasznego. Coś co nazwalibyśmy zezwierzęceniem. Znamienne jest, że tak trudno nam zaakceptować akty kanibalizmu pośród bonobo i szympansów. Czyżby miał z tym coś wspołnego fakt, że te dwa gatunki sa jednymi z najbardziej spokrewnionych z homo sapiens sapiens?

Pikanterii całej sprawie dodaje uzasadnienie tego fenomenu zaproponowane przez badaczy. Autorzy tekstu Cannibalism in wild bonobos (Pan paniscus) at Lui Kotale uważają, że opisane przez nich (jak również w innych pracach przez innych autorów) akty kanibalizmu pośród naczelnych nie należy interpretować jako odchylenia ale bardziej w kategoriach zachowania które ma swój cel...społeczny.

Źródło: http://news.bbc.co.uk/earth/hi/earth_news/newsid_8487000/8487138.stm

czwartek, 11 lutego 2010

"okropne marnotrastwo przestrzeni"...

Kilkukrotnie poruszałem na blogu kwestie naszej nieznośnej tendencji do odmawiania zwierzętom (głównie mam tu na myśli naczelne) cech, które rezerwujemy tylko dla człowieka: kultury, samoświadomości, itp.
Uważamy się za wyjątkowe zwierzę. Moim zdaniem jednak uznawanie nas za wyjątkowych w tej kwestii wynika co najmniej z naszej ignorancji. Dziś chciałbym zabrać Was w podróż nie w głąb historii człowieka jako jednego z wielu gatunków zwierząt lecz w podróż na drugi koniec osi. Osi której moim zdaniem jesteśmy tylko i aż częścią.

Chciałbym przedstawić Wam wywiad (przetłumaczony na j.polski - dzięki ypablo) Jill Tarter dyrektor realizowanego przez NASA projektu poszukiwania cywilizacji pozaziemskich szerzej znanego jako SETI.
Wywiad jest dość długi ale przedstawiony w obrazowy i merytoryczny sposób...zapraszam:

Link: TED - Jill Tarter - Czy jesteśmy sami w kosmosie?

sobota, 16 stycznia 2010

Śladami nieznanej dotąd grupy indiańskiej w Amazonii.


Poniżej umieszczam post ze strony Stowarzyszenia ProFuturo. Post dotyczy ekspedycji, która własnie ma miejsce w głębi lasów tropikalnych Amazonii brazylijskiej. Celem tej rządowej wyprawy jest zlokalizowanie grupy indiańskiej pozostającej w tzw. dobrowolnej izolacji od świata zewnętrznego. Więcej na ten temat w poście poniżej, zachęcam do odwiedzenia strony ProFuturo pojawiać się tam będą na bieżąco przetłumaczone z portugalskiego na język polski relacje z wyprawy FUNAI w poszukiwaniu "izolowanych Indian".

Brazylijska FUNAI (komórka rządowa zajmująca się ochroną praw Indian w Brazylii) podjęła na początku grudnia nową wyprawę w głąb rezerwatu Valle do Javari w zachodniej części stanu Amazonas. Celem wyprawy jest zlokalizowanie nieznanej dotąd grupy indiańskiej najprawdopodobniej zamieszkującej górny bieg rzeki Boia (dopływ rzeki Jutaí).
Brazylijczycy od wielu lat realizują podobne wyprawy tym razem sytuacja jest wyjątkowa, ponieważ FUNAI zdecydowało się relacjonować na bieżąco w mediach efekty ekspedycji.
Tylko na naszej stronie znajdziesz relacje z tej ekspedycji przetłumaczone na j.polski.


Kierowana przez Rieli Franciscato wyprawa która rozpoczęła się w miejscowości Tabatinga nie ma na celu nawiązanie kontaktu z nieznaną grupą Indiańską. Od wielu już lat FUNAI realizuje inną strategię. Celem jest jak najprecyzyjniejsze określenie obszaru na jakim może żyć nieznana populacja Indian, wszystko to po to, by utworzyć rezerwat i ograniczyć dostęp do tych ludzi.

Bezpośrednim przyczynkiem do zorganizowania wyprawy były loty FUNAI nad rzeką Boia realizowane w lipcu 2009 roku. Loty potwierdziły przypuszczenia pracowników FUNAI dotyczące nielegalnej wycinki lasów w regionie rzeki Boia (teren rezerwatu Vale do Javari). Już zdjęcia satelitarne z 2008 roku sugerowały taki przebieg wydarzeń. Tymczasem obszar ten znany był dla pracowników FUNAI jako teren prawdopodobnego zamieszkiwania przez około 200-300 Indian o nieznanej współcześnie przynależności etnicznej i lingwistycznej będących w tzw. izolacji od świata zewnętrznego.

Informacje na temat ich obecności pochodziły z licznych relacji sąsiadującej z nimi (terytorialnie) grupy Ticuna. Twierdzą oni, że wielokrotnie widywali ślady obecności nieznanych Indian w rejonie rzeki Boia. Zadaniem ekspedycji będzie zebranie jak największej ilości informacji na temat tej grupy jak również wyjaśnienie kto jest odpowiedzialny za nielegalny wyrąb drzewa w regionie rzeki Boia i jaki wpływ ma ona na zamieszkujących najprawdopodobniej ten teren nieznanych Indian. Pracownicy FUNAI Przypuszczają ze populacja ta moze być obecnie w procesie migracji wędrując przez dżunglę w celu unikania kontaktu z nielegalnie przebywającymi na tych terenach pracownikami kompani drzewnych.

Źródło:
Śladami nieznanej dotąd populacji indiańskiej w Amazonii
ProFuturo - Stowarzyszenie na rzecz praw ludów tubylczych świata - Saturday, 16 January 2010

piątek, 8 stycznia 2010

Kultura zwierząt [2]

Jakiś czas temu pisałem o zachowaniach kulturowych szympansów. Zgodnie z teorią ewolucji szympansy, bonobo i człowiek (homo sapiens sapiens) posiadają wspólnego przodka. Chciałbym przedstawić Wam film na temat badań Susan Savage-Rumbaugh nad małpami bonobo. Moim zdaniem film jest fascynujący, więc zapraszam do obejrzenia [film z polskimi napisami]

Link: TED - Susan Savage-Rumbaugh - Małpy, które piszą - Polish Subtitles

poniedziałek, 4 stycznia 2010

"Lepszość Kultury"

Dzisiejszy post jest fragmentem pewnej dyskusji która pojawiła się na poczytnym forum światopoglądowym w polskim Internecie.

>
Aby dyskusja miała sens zapraszam do niej tych ludzi, którzy uważają, że coś takiego jak kultura istnieje, oraz, że na Ziemi na przestrzeni wieków istniały i istnieją kultury różniące się wyraźnie między sobą.
Sprężyną wątku jest przekonanie, że porównanie (nie precyzując w jakim stopniu) jest możliwe, a
>bywa i konieczne.


To przekonanie jest błędne, poniżej uzasadnienie.

>Najprostszym uzasadnieniem tej myśli jest przywołanie przykładów kultur wysoce
>destruktywnych wewnętrznie (Sparta w pewnym okresie; kultury pewnych plemion kanibali) i zewnętrznie
>(czyli mających za nic wartości innych [niekoniecznie wszystkich] kultur: kultura Europejska w
>okresie poczatków kolonializmu i niewolnictwa; kultura plemion Ameryki Środkowej z jej ofiarami z
>ludzi).


W swoim uzasadnieniu poczyniłeś następujące założenia (być może nieświadomie):
1 [założenie]:kult wojownika i kanibalizm są destrukcyjne.

Jest to nieuprawnione założenie (wynikające z kultury w jakiej się wychowałeś). Nigdzie nie jest powiedziane ("obiektywnie"), że kult wojownika i kanibalizm są destrukcyjne - osobiście mogę podać ci literaturę naukową gdzie zjawisko kanibalizmu interpretowane jest jako fundament spójności grupy społecznej. Zatem jest konstruktywne. (Ty je oceniasz subiektywnie jako destrukcyjnie ale to nie znaczy ze taki jest kanibalizm, to tylko Twoja ocena)

2 [założenie]: brak idei tolerancji i relatywizmu kulturowego (rozumianego jako szacunek do odmienności) uznajesz za destrukcyjny, i waloryzujesz negatywnie.

Znów jest to tylko Twoje "widzi mi się" nieuprawnione założenie (które jest wynikiem wychowania we współczesnej kulturze zachodnie)
Innymi słowy nie istnieje "obiektywnie" coś takiego jak słuszność tolerancji (czy relatywizmu kulturowego). Tolerancja, prawa człowieka, itd., to IDEE (poglądy) można skutecznie żyć w zgodzie z nimi jak i w niezgodzie.

W dalszej części tylko zwrócę Twoją uwagę na błędy we wnioskowaniu.
>Po co wartościować? Odmowa wartościowania kultur prowadzi do przyzwolenia na ich >dziłania, zgodnie z argumentem, że oni w ramach swojej kultury mogą robić, co chcą, >bo to ich kultura i nam nic dotego. W przypadku kultur wewnętrznie destruktywnych >jest to przyzwalanie na samozniszczenie, a z punktu widzenia naszej kultury i na >zbrodnie na 'własnych obywatelach'. W przypadku kultur zewnętrznie destrukcyjnych >jest to przyzwalanie na niszczenie innych kultur (czyli też zbrodnie zazwyczaj), aż
>do niszczenia naszej kultury (gdzie może i się opieramy- jeśli nasza kultura jest >samozachowawcza, ale też usprawiedliwiamy oprawców, bo wszak działają według >zaleceń ich kultury, a nam nic do tego jakie one są).
>Zatem aż narzuca się wartościowanie według destruktywności wewnętrznej i zewnętrznej.


Jak wskazałem powyżej, nie istnieją kultury ("obiektywnie") destrukcyjne (zewnętrznie czy wewnętrznie) są to tylko i wyłącznie nasze niczym nie uprawnione OCENY innych kultur. W związku z tym nie mamy ("obiektywnego") prawa na ingerowanie w światopogląd tych kultur. Mało tego kultura zachodnia wykształciła idee tolerancji co jeszcze bardziej gryzie sumienie ...

>Jednak nie są to dwa bieguny leżące na tej samej osi. Przeciwieństwem >destruktywności wewnętrznej jest dobrobyt kulturalny (dla odróżnienia od dobrobytu >materialnego, który gdyby go zastosować jako wskaźnik prowadziłby do absurdu >takiego jak wyższość kultury złotych klatek).(...)
znów błędne założenie
[założenie] zakładasz że istnieje coś takiego jak dobrobyt kulturalny i najprawdopodobniej zakładasz ze można go zdefiniować skoro wykluczasz z niego materializm. (ostrzegam idea "dobrobytu" jest ideą)

>Nie wartościowanie, chowanie głowy w piasek, jest okropną wizją.
Jest okropna, ale to kultura zachodu ma z tym problem bo ma też idee tolerancji...inni z tym problemu nie mają...

>Czy jednak wartościując inne kultury powinniśmy kierować się wskazaniami własnej >kultury, czy poszukiwać minimalistycznego systemu zasad, któremu można by nadać >rangę 'obiektywności'?
>Jakie to powinny być zasady oceny?


Moje zdanie jest takie, nie mamy prawa wartościować kultur i nie jesteśmy w stanie uwolnić się wartościując spoza naszej własnej kultury (czego przykładem jest Twój post). Wszelka "obiektywność" będzie nieujawnionym ograniczeniem naszej własnej kultury.

Pozdrawiam.

A jakie jest Wasze zdanie?
Istnieją obiektywne kryteria według których możemy ocenić..."lepszość kultury"?