Dzisiejszy post porusza kwestie fundamentalne dla naszego zrozumienia tego jak postrzegamy świat. Pomijając rozważania filozoficzne na temat tego co istnieje na zewnątrz podmiotu postrzegającego chciałbym żebyśmy uświadomili sobie czym w ogóle jest proces widzenia. Filmik który wrzucam poniżej w łatwy i pouczający sposób przedstawia to zagadnienie.
Mam nadzieje, że nikt z Was nie sądzi, że widzi oczyma. Widzimy mózgiem...a dokładnie korą wzrokową."Mózg nie ewoluował aby widzieć świat jakim on jest. Mózg ewoluował aby widzieć świat jakim było przydatne go widzieć w przeszłości. I sposób w jaki widzimy [w ogóle] polega na ciągłym redefiniowaniu normalności"
Choć w filmie pojawia się wiele interesujących wniosków dla mnie najciekawsze są te które zwracają uwagę na fakt, że widzieć znaczy interpretować. "Światło które pada na Twoją siatkówkę (bodziec zewnętrzny) jest bez znaczenia. Bo może oznaczać dosłownie cokolwiek (...) Informacja (bodziec zewnętrzny) nie posiada gotowego znaczenia. Ważne jest co robimy z tą informacją. Widzimy ponieważ uczymy się widzieć. Mózg wyspecjalizował mechanizmy odnajdywania wzorów, odnajdywania relacji w bodźcach zewnętrznych (informacjach) i przypisywania tym relacjom znaczenia...znaczenia które powstaje w wyniku interakcji ze światem"
Powyższe uwagi są zgodne z aktualnym stanem wiedzy naukowej na temat procesu percepcji wzrokowej. Ich filozoficzne implikacje są jeszcze bardziej piorunujące kiedy sobie uświadomić, że w wyniku dwóch fizycznie identycznych bodźców możemy "widzieć" różne rzeczy. Lub jeśli ktoś woli..."ten sam obraz może mieć nieskończoną ilość źródeł w świecie zewnętrznym". To daje do myślenia...
środa, 21 grudnia 2011
poniedziałek, 5 grudnia 2011
Co zdolność mówienia ma wspólnego z rzucaniem?
W Philosophical Transactions of the Royal Society B ukazał się artykuł opisujący badania nad... procesem rzucania przedmiotami przez szympansy. Bill Hopkins i jego koledzy z Emory University skupili się na szympansach z dwóch powodów. Po pierwsze, są one naszymi najbliższymi krewnymi. Po drugie, są, obok człowieka, jedynym gatunkiem, u którego zauważono rzucanie przedmiotami w wybrany wcześniej cel.
Naukowcy przez wiele lat obserwowali małpy oraz skanowali ich mózgi, by sprawdzić, czy istnieje jakaś różnica pomiędzy zwierzętami, które dużo rzucają oraz tymi, które robią to rzadko. Chcieli też przekonać się, czy częstotliwość trafnych rzutów ma jakieś głębsze konsekwencje.
Uczeni ze zdumieniem stwierdzili, że u szympansów, które więcej rzucały i częściej trafiały kora motoryczna jest lepiej rozwinięta oraz ma ona więcej połączeń z ośrodkiem Broki. Ośrodek Broki to ten obszar mózgu, który u ludzi odpowiedzialny jest za generowanie mowy. Umiejętność rzucania i trafiania jest więc powiązana z rozwojem obszaru odpowiedzialnego za mowę, co może sugerować, iż jej pojawienie się zapowiada możliwość rozwinięcia się mowy w przyszłości.
Naukowcy, chcąc zweryfikować to spostrzeżenie, przyjrzeli się kontaktom społecznym szympansów. Odkryli, że te małpy, które lepiej rzucały wydawały się też lepiej komunikować z innymi. Co ciekawe, nie zauważono, by zwierzęta te charakteryzowały się innymi bardziej rozwiniętymi zdolnościami fizycznymi (zręczność, wytrzymałość itp.), co pozwala przypuszczać, iż rzucanie rozwija się rzeczywiście jako sposób komunikacji, a nie jako umiejętność przydatna podczas polowania.
Zdaniem uczonych, wyniki ich badań wskazują, że po rozdzieleniu się linii ewolucyjnych, które doprowadziły do powstania szympansów i ludzi, w „ludzkiej" linii doszło do bardzo intensywnej selekcji naturalnej pod kątem umiejętności rzucania, dzięki czemu lewa półkula mózgu wyspecjalizowała się w przetwarzaniu mowy.
Autor: Mariusz Błoński
Źródło: kopalniawiedzy.pl
niedziela, 20 listopada 2011
instynkt czy nauka u ptaków?
Budowanie gniazd nie jest instynktowne. Ptaki muszą się go nauczyć. Do takiego wniosku doszli ornitolodzy z Uniwersytetów w Edynburgu i Glasgow oraz University of St Andrews, analizując zachowanie samców wikłacza maskowego (Ploceus velatus) z Botswany podczas budowania w sezonie lęgowym gniazd z trawy.
Okazało się, że przy kolejnych gniazdach poszczególne ptaki zmieniają technikę budowania, poza tym niektóre osobniki wyplatają swoje gniazda w kierunku od lewej do prawej, a inne od prawej do lewej. Akademicy zauważyli także, że w miarę jak samce nabierały wprawy, coraz rzadziej upuszczały źdźbła traw.
Brytyjczycy, którym pomagali koledzy po fachu z Botswany, wybrali właśnie wikłacze, ponieważ, po pierwsze, konstruują one skomplikowane gniazda, co może świadczyć o inteligencji, a po drugie, wyplatają ich w ciągu sezonu lęgowego nawet kilkadziesiąt, dzięki czemu można monitorować zmiany w technice budowania tego samego osobnika.
Jeśli ptak buduje gniazdo według genetycznego szablonu, powinniśmy oczekiwać, że wszystkie ptaki będą za każdym razem budować gniazda dokładnie w ten sam sposób. Tymczasem wcale tak nie jest. Wikłacze maskowe wykazywały sporą zmienność w tym zakresie, ujawniając oczywistą rolę doświadczenia. Nawet w przypadku ptaków praktyka czyni mistrza – podsumowuje dr Patrick Walsh ze Szkoły Nauk Biologicznych Uniwersytetu w Edynburgu.
Autor: Anna Błońska
Źródło: kopalniawiedzy.pl
środa, 9 listopada 2011
Ryba też człowiek...
W miarę jak coraz lepiej poznajemy świat zwierząt, okazuje się, że spora ich część wykorzystuje narzędzia. Dotąd opisywano tego typu przypadki wśród małp, słoni, delfinów czy ptaków (vide kruki), teraz jednak po raz pierwszy sfilmowano rybę, która posłużyła się skałą, by dostać się do smacznego małża.
Giacomo Bernardi, profesor ekologii i biologii ewolucyjnej z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz, sfilmował w 2009 r. zachowanie ryby z gatunku Choerodon anchoago u wybrzeży Palau.
Zwierzę przekopuje piasek, aby wydobyć małża, potem płynie przez dłuższy czas w poszukiwaniu odpowiedniego terenu, gdzie można by roztrzaskać muszlę. To wymaga wytężonego myślenia o przyszłości, ponieważ mamy do czynienia z wieloetapowym działaniem. Dla ryby to poważna sprawa.
Przed nagraniem Bernardiego pojawiały się doniesienia o wykorzystaniu narzędzi przez ryby. Za każdym razem dotyczyły one gatunku z rodziny wargaczowatych (należy do niego również Ch. anchoago), który rozbijał muszlę o skałę. Bernardi podkreśla, że po raz pierwszy słyszał o posługiwaniu się przez ryby narzędziami w 1994 roku, gdy jego kolega zaobserwował na Florydzie rzucające małżami o skałę wargacze Halichoeres garnoti. W warunkach laboratoryjnych podobne zachowanie widywano u talasomy Hardwicka (Thalassoma hardwicke).
Wargaczowate to jedna z najliczniejszych gatunkowo rodzin wśród ryb okoniokształtnych. Wykorzystanie narzędzi zaobserwowano u daleko spokrewnionych gatunków. Znajdują się one na przeciwległych końcach drzewa filogenetycznego, może to więc być głęboko zakorzeniona [powstała u wspólnego przodka] cecha behawioralna wszystkich wargaczowatych.
Autor: Anna Błońska
Źródło: kopalniawiedzy.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)